BOJĘ SIĘ

 


Słyszysz ten szept?

Skowyt moich obaw i lęków

Tuż tuż

Szeptem

Próbuję

Objąć czule

Krzyk

Niczym odrzuconą kochankę

Poduszka już miała dosyć

Zbyt mokra

I nieświeża

Boję się

Wierzysz mi?

Boję się, że teraz gdy jeszcze spaceruję

Tak sobie

Troche zadowolony z siebie troche

Jednak niepewny

Boję się, że coś pęknie

Że za pare lat

Będę taki jak ten

Obdartus

Którego właśnie minąłem

Że gdzieś w tej pogoni

Zapomnę

O tym co miałem odkryć w sobie

Że nie będzie tak jak w filmie

Nie odbędę głębokiej pielgrzymki

Do swego ja

By diametralnie zmienić swe istnienie

I odbić swój ślad

Śpieszę właśnie na promocję z samego rana

Gotują się we mnie myśli

Czemu jestem takim łowcą, takim materialist

Który po byle szmatę pędzi

Nie widząc nic

Nadążasz za mym konduktem słów?

Jesteśmy gdzieś w połowie

Niebezpieczna przystań

Tu jeszcze można zawrócić

Ten most

Tam skrzyżowanie

Potem długa prosta

Boję się, że to ta szrama

Ten szew który się rozerwie

I uwolni tą bestie, która siedzi we mnie

To jest proces

To są spotkania, uderzenia

To są chwile

Wreszcie masz dosyć

Boję się, że gdzieś zapomnę

Czy jest granica?

Że jest gra i jest nic

Boję się, że nigdy nie odkryję siebie

I kogoś innego

Boję się krzyku

I przebudzenia po litrze kawy

Boję się, że znów zawiodę

Ją, gdy się przebudzi

Nie jako księżniczka pod baldachimem

Lecz jako zwykła maskotka

W mych dłoniach

Kaprys wczorajszej samotności

Boję się

że nie poradzę sobie

Że nigdy nie odpowiem tak jak należy

Boję się

Że to kiedyś przeczytam

I zrozumiem, że to wciąż prawda

Boję się tykania zegara

Bo czuje każdą zmarnowaną skundę

I nie słyszę twoich kroków na klatce

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

ZA WSZELKĄ CENĘ. TO DIE FOR

NIEBIAŃSKIE ISTOTY

QUEEN. KRÓLEWSKIE DIAMENTY SĄ WIECZNE