Posty

Wyświetlam posty z etykietą ROBIN WILLIAMS

PRZEBUDZENIA. DLA WSZYSTKICH ZASPANYCH

Obraz
  PRZEBUDZENIA (1990). WSTAWAJ, SZKODA ŻYCIA! Jest druga w nocy. Właśnie się obudziłem, odsypiałem poprzednią zarwaną noc. Za parę godzin znów poczuję senność, akurat wtedy, gdy powinienem normalnie funkcjonować i wykorzystać ten czas jak najlepiej. Póki co warto wykorzystać ten kawałek nocy na najbardziej odpowiednie kino o tej porze: „Przebudzenia”. Ten film nieustannie coś we mnie budzi: refleksję, smutek, wzruszenie, zachwyt nad zwyczajnymi rzeczami, które często tak umykają w tej gonitwie za czymś. Za czym? Nie wiem. Gdy już dobiegnę zdyszany, nigdy nie rozumiem, po co biegłem. A gdzieś w tej szpitalnej sali inni śpią jak zaklęte pomniki. Może dlatego biegam tak codziennie, by nie skończyć jak oni? Biegnę coraz szybciej, by załatwić milion nieistotnych spraw. Ale to jest oszukiwanie się. W życiu można zasnąć na wiele sposobów, będąc nad wyraz pobudzonym. „Przebudzenia” to niezwykły film Penny Marshall, którą niedawno pożegnaliśmy na zawsze, podobnie zresztą jak Johna Heard...

HOOK. ZŁAPAĆ NA HAK DZIECIŃSTWO

Obraz
  Czasem mam wrażenie, że Steven Spielberg ze swoją filmografią z gatunku kina familijnego i przygodowego jest właśnie takim „Piotrusiem Panem”, który postanowił nigdy nie wyrosnąć, a wciąż czarować widza niezwykłą historią. „Hook” to wariacja na temat słynnej książki „Przygody Piotrusia Pana” autorstwa J.M. Barriego, którego życie i twórczość również za parę lat staną się motywem przewodnim filmu „Marzyciel”, gdzie tym razem kapitan Hak, czyli Dustin Hoffman wcieli się w cierpliwego producenta przedstawień teatralnych, Charlesa Frohmana, który próbuje nadążyć za wizją pana Barriego (Johnny Depp), nieuleczalnego marzyciela. „Marzyciel” i „Hook” to właśnie takie filmy dla marzycieli i o marzycielach, którzy wciąż są dziećmi, chodź potrafią umiejętnie się maskować pod uniformem dorosłości. Aby pokazać nam tu wielką przepaść między dorosłością a dzieciństwem, twórcy umieścili uśmiechniętego Robina Williamsa w roli zagonionego i bardzo poważnego prawnika. Nooo jasssne, nie ma to jak ...

NAJLEPSZY OJCIEC ŚWIATA. JAK CUDOWNIE BYĆ SOBĄ

Obraz
  W roku 2009, czyli dokładnie dwadzieścia lat po premierze kultowego „Stowarzyszenia Umarłych Poetów” (1989) na ekrany kin weszła komedia: „Najlepszy ojciec świata”. Zastanawialiście się, co się stało z panem Keatingiem, kiedy odszedł po głośnym samobójstwie jednego ze swoich uczniów? Może właśnie wiedzie życie jako nauczyciel angielskiego i poezji w jakiejś szkole i ma dosyć tego zajęcia podobnie, jak nasz rodzimy Adaś Miauczyński w „Dniu świra”. To jeden z późniejszych filmów Robina Williamsa, który już zmęczony aktorstwem, życiem osobistym, kolejnym rozwodem, depresją, udzielał się w coraz bardziej marnych komediach z tandetnymi dialogami. Ale ten film jednak jest trochę zwodniczy. Na pierwszy rzut oka wydaje się nieco głupawy, jaskrawy, ale to w gruncie rzeczy tragikomedia, w której można znaleźć głębszy sens. Spróbujmy. Lance Clayton (Robin Williams), bo tak się nazywa nasz główny bohater, inne wcielenie profesora Keatinga albo Dale’ a Putley’ („Dzień ojca”) jest niespełn...