Posty

Wyświetlam posty z etykietą felieton

O DEFICYCIE UWAGI

Początek dnia, godzina ósma. Optymalnie. Choć pewnie można było wstać wcześniej, mieć już za sobą porządny jogging, zimny prysznic i całkiem świeże nastawienie do nadchodzącego dnia, jak polecają specjaliści od życia. Jest po ósmej, cały dzień na zdobycie nowej umiejętności. Cały dzień na podbój życia. Czy dasz radę? To nie wyścig, to wyzwanie! Czujesz skurcz, niepokój. Kolejna herbata, może ciastko. Dobrze wiesz, że tych herbat będzie przynajmniej dwadzieścia. Musisz siebie nagrodzić. Między herbatami coś jeszcze. Niepokój wzrośnie niebezpiecznie. Miałem dzisiaj się uczyć i coś pisać. Hej, może zrobię najpierw pranie? Dobra myśl. Uwielbiam sprzątać ten mały bałagan, jaki mam wokół siebie. To zawsze znaczy, jak intensywnie pracowałem i siebie oszukiwałem. Tutaj pranie, tu odkurzanie, zmywanie podłóg, a potem może jeszcze naczynia. Wszędzie błysk, ład. Nie wiem, co sprzątać i przecierać. Chciałbym jeszcze w swojej głowie poukładać myśli wedle katalogów. Monitor komputera, przygotowane z...

RODZINA ADDAMSÓW. NAJPIĘKNIEJSZA RODZINA ŚWIATA

Obraz
  KLAN ADDAMSÓW. Z RODZINĄ NAJLEPIEJ WYCHODZI SIĘ NA CMENTARZU „Niech cię szlag Addams!” — krzyczy sędzia, dostający przynajmniej raz w miesiącu piłkę golfową, która wybija mu szybę i ląduje w talerzu z płatkami śniadaniowymi. To Gomez Addams urządza sobie poranną grę w golfa, nie przejmując się specjalnie, gdzie też piłka wyląduje. Wobec takiego stanu rzeczy można tylko przekląć. Ale czy któryś z Addamsów przejmowałby się, gdy go przeklinają? To właściwie dla niego komplement. Jego zacni przodkowie, jak psychopaci, mordercy, okrutnicy są zapewne z niego dumni. Za niedługo znowu ich odwiedzi podczas spaceru na cmentarzu w dżdżysty, listopadowy wieczór. Odda się melancholii i spojrzy na wielką tarczę księżyca. Do przodków jest bardzo blisko, ponieważ są oni pochowani tuż obok rezydencji Addamsów. Można sądzić, że umarli nieustannie czuwają nad tą rodziną. Brakuje jeszcze wampirów, wilkołaków i brakuje… Festera Addamsa, który jednak nie jest umarłym a zaginionym. A to jeszcze gor...

PODCAST (SŁOWNE WARIACJE)

Jak kretyn siedzę przed mikrofonem i próbuję przywołać ją w me usta, zwrócić jej uwagę, porozmawiać o gustach. Lecz ona — wyniosła dama — poza moim zasięgiem, poza moim zaklęciem. Snuje się dumna po korytarzach milczenia i jedyne na co mnie stać to poddańcze westchnienia. Jakże ją zatrzymam, jakże śmiałbym na taśmie — cisza — a zdjęcia? Pusta klisza. Reszta sekretem. A ja jak kretyn. Siedzę tu przed mikrofonem. Jak Myśliciel Rodina — brak mi jej jak nikogo innego. Moja wielka wina. I cóż z tego, że pan burmistrz się niecierpliwi, że mówi o wszystkim i o niczym, że się chwali i oskarża, że to skandal, że to szantaż. A potem jakiś Angol nawija swoim esperantem i obficie sypie żartem. I jeszcze wiele osób przejdzie przez ten konfesjonał: samotne matki, brudne gadki, nawróceni rockmani, szykowni buszmeni. Lecz ja już im nic nie poradzę. Bo wdowcem zostałem po swojej mowie. Bo może trzeba było słuchać więcej, aniżeli gadać.  

Z ROZMYŚLAŃ PANA TRENERA

  Dziś jest poniedziałek-wspaniałek, jutro wtorek, środa i dołek. Umiejętność przewidywania wprost proporcjonalna do Hamleta pytania. Szpital dziś chłodny, a ja na domiar złego głodny. Pogoda nie nastraja i jeszcze te cholerne badania. Dokąd ta kolejka? Po recepty do Żagania i lekarzowi, lekarce w pas się kłaniaj. Powiadają starzy mędrcy z fajką, że to już koniec z bajką, że jak do szpitala, przeważa się końca szala. Nic już nie pasuje i nie smakuje. Nawet Mundial, piłka do bramki nie wlatuje. Ja od lat kopię się z losem, zapominając, że na wietrze jestem głosem, trenerem swoich wcieleń, na których maluje się wstydu zieleń. Ach tak strzelić gola temu pajacowi, wszyscy jesteśmy gotowi, a wciąż zbyt łagodni, a może nie godni? Gdzie jest nasza szansa, gdy żongluje on tyloma światami, koszmarami, ambicjami. A my? Czymże jesteśmy? Jeśli nie marnymi konturami ze szkiców Leonarda, marnościami Koheleta i Sratre’ a. Stój! Warta! Moja wierna, wspaniało drużyno, wszystkie moje klony żyjące ...