BEZ ŚLADU. PO KŁĘBKU DO NITKI, CZYLI ZUPŁENIE NA OPAK

— Zdumiewaaaaaaające! — Zachwyca się kolejny klient, który właśnie skorzystał z geniuszu i umiejętności dedukcji szanownego pana Holmesa, aby rozwiązać bardzo trudną zagadkę. Pan Holmes nie zdradza emocji. Zawsze chłodny, obojętny, zapala fajkę i podchodzi do okna. Z kolei drogi Watson z podziwem obserwuje przyjaciela i zastanawia się, dlaczego on sam na to nie wpadł. No właśnie. Doktor Watson zawsze nam opisuje z wielką dokładnością poczynania swego przyjaciela. Wydaje się nawet, że zna on Sherlocka lepiej niż on sam. Watson to taki szary gentelman, zawsze grzeczny, szarmancki, który na co dzień leczy ludzi, przepisuje witaminy, zagląda do gardeł, zmienia opatrunki. Choć cieszy się spokojem po odbytej służbie jako lekarz wojskowy, to jednak chyba gdzieś w głębi czuje, że ugrzązł w rutynie. Może właśnie dlatego po godzinach snuje sobie kryminalne opowieści o swoim drogim przyjacielu, który jako detektyw balansuje na granicy prawa, odkrywając najbardziej mroczne taje...