SYMETRIA CZYLI MAKOWIEC U NACZELNIKA ALBO POLSKI SHAWSHANK
Albo po prostu smutna historia o tym, jak łatwo wypaść z toru, którym kroczyłeś. Jesteś po studiach, kierunek geografia. Powinieneś się odnaleźć w terenie. Kompas, mapa. Mogłeś być bardziej ambitny. Trzeba było skończyć prawo. Ale masz przynajmniej już jakiś papierek. Trochę lepiej się czujesz w tej hierarchii społecznej. Może zostaniesz nauczycielem i będziesz uczył młodzież nie tylko o wysokich szczytach, jakie zdobywali ambitni himalaiści-desperaci, ale też o tym, jak łatwo można się oderwać od tej ściany i spaść w jakąś otchłań. Nawet się nie spodziewasz, że to wieczorne wyjście do kina będzie właściwie twoim ostatnim dniem wolności. Nawet nie balowałeś za bardzo. Jesteś poukładanym chłopakiem i ciąży na tobie bycie nową głową rodziny. Ojca już nie ma. Została matka i młodsza siostra. Nie wypada szaleć. Czas dorosnąć. Od czasu do czasu to kino. Aż nagle w deszczu czujesz, że ktoś cię chwyta i wciąga do samochodu. Nie, to nie mafia. Zresztą, czego by chcieli od ciebie? To policja. Mają do ciebie parę pytań. Tak się składa, że znalazłeś się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Nawet nie piłeś, nikogo nie zaczepiałeś, nie miałeś przy sobie substancji psychoaktywnych. I raczej nie wyglądasz jak krzykliwy, zbuntowany młodzieniec z tatuażami i irokezem na głowie. Innymi słowy, nie rzucasz się w oczy. Z całym szacunkiem, wyglądasz jak przeciętniak, który rusza z szarym tłumem wedle typowych wzorców i modeli życia. Bez szaleństwa ku rutynie.
Aż tu nagle okazuje się, że jesteś podejrzany o coś. O co? Oślepia cię światło na komisariacie. Parę zdjęć. Ktoś cię rozpoznał. Zdesperowana, stara kobieta, która ledwo co widzi (przecież był wieczór). Ona poświadczyła, że spośród innych podejrzanych typów, to właśnie ty jesteś tym, który ją napadł.
Jak to możliwe? Jej słowa są twoim nowym biletem do więzienia. Jej zeznania przeciw twoim tłumaczeniom. Musisz się wczuć w rolę. Nie masz alibi, bilet z kina przykryły już dawno inne śmieci. Czy ktoś cię widział? Może tak, może nie. Nie jesteś tak charakterystyczny, żebyś się rzucał w oczy. Może jakiś monitoring z kina, że właśnie w tych godzinach, gdy napadnięto kobietę, ty oglądałeś film? Nie ma czasu. Musi być jakiś kozioł ofiarny. Sztuka jest sztuka. Musi się zgadzać rejestr. Może jeszcze nie rozumiesz, że teraz to ty grasz główną rolę w tragicznym filmie. Szukasz w sobie jakiegoś dobrego powodu, dla którego teraz twoje życie będzie się toczyć za kratkami. Co zrobiłem złego? Czy mój wstyd jest pętlą zaciskającą się na szyi i dławiącą każdą moją wymówkę? Czy właśnie doświadczam tego, co Józef K. Każdy jest winny, choć nie ma pełnej świadomości swojej winy, dopóki mu jej nie zaczną wykazywać.
Daj sobie spokój z filozofią i żalem. W więzieniu najgorsze jest nadmierne analizowanie swojej winy i absurdu całej sytuacji, w której się znalazłeś. Zapomnij o nadziei. Pan adwokat nie ma odwagi spojrzeć ci w oczy, a złośliwy strażnik uwielbia się bawić w posłańca fałszywych wiadomości. Ta charakterystyczna rola Mariusza Chabiora otworzyła mu drzwi na podobne role typów spod ciemnej gwiazdy (nieco zaszufladkowany aktor), jak w serialu „Pit Bull”, czy „Ślepnąć od świateł”.
A wracając do pana strażnika. To potęga być władcą czyiś nadziei. Wredny strażnik korzysta z tego jak tylko potrafi. Podobno jesteś wolny. Już chcesz się pakować, już wierzysz, że ten koszmar się skończy, po czym nagle strażnik obwieszcza, że to był żart. Nadal jesteś więźniem i twoja wielka pomyłka wcale się nie rozwiązała. Przyzwyczajaj się. Ciekawe, czy Bóg rozumie twoją absurdalną sytuację? Teraz sobie o Nim przypomniałeś. Może chcesz się do Niego pomodlić? A może zaciskasz pięści i ścierasz zęby z żalu.
„A co ma myśleć dziewczynka, którą zgwałcił ojciec. Co dla niej znaczy «Czcij ojca swego». Świat nie ma sensu. Trzeba go szukać samemu i łożyć ofiarę. Żal tu nie ma nic do rzeczy”. — Odpowiada spokojny Dawid na pytanie dotyczące żalu za swoje winy.
W celi, do której trafił główny bohater filmu, Łukasz Machnacki (Arkadiusz Detmer, pierwszy raz na dużym ekranie), spotka wielu oryginalnych ludzi, między innymi Dawida (Andrzej Chyra), zupełnie innego od typowych bandziorów, epatujących na każdym kroku swoją siłą. Dawid to typ inteligenta, niegdyś był wykładowcą, a potem stał się mordercą, który pomścił hańbę swojej żony, zgwałconej przez jakiegoś zwyrodnialca. Teraz ta żona odwiedza Dawida. Niewiele rozmawiają, tylko patrzą tak na siebie, jakby byli gdzieś ponad tymi murami. To pomogło przetrwać Dawidowi. Jego miłość do żony, która robi wrażenie na niejednym twardzielu z celi. Na przykład na szorstkim Kosiorze (Mariusz Jakus znowu w roli twardziela, podobnie jak wcześniej w „Samowolce”). Kosior, choć to typowy zbój, który zabił z zimną krwią swojego wspólnika, to jednak potrafi być on dla Świeżaka Łukasza kimś w rodzaju surowego mentora, który powoli wprowadza nowego więźnia w skomplikowaną strukturę tego miejsca, wypalając przy tym papierosa za papierosem. Przeciwieństwem Kosiora jest Albercik (Borys Szyc), który wręcz uwielbia się wyżywać na Świeżaku, który w pierwszych tygodniach pobytu w więzieniu ciągle popełnia jakieś gafy. Albercik mu nie odpuści. Na szczęście jest Kosior i Siwy (to ponowne spotkanie aktorów Mariusza Jakusa i Marcina Jędrzejewskiego, którzy wcześniej grali w „Samowolce”), również weteran więziennych salonów, bardziej zdystansowani, w porę bronią Łukasza. No i jest jeszcze Dawid, który zawsze służy jakąś książką ze swojej biblioteki, żeby nie popaść w obłęd.
Dla samego Arkadiusza Detmera rola w tym ambitnym filmie wydawała się być trampoliną do jeszcze większych ról. A jednak sam aktor gdzieś zniknął z ekranu kinowego, by powracać na szklanym co jakiś czas do ról oprychów w serialach: „Krew z krwi” czy „M jak miłość”, gdzie również zagrał człowieka niesłusznie oskarżonego, który chce się zemścić na prawniku Andrzeju. – Widać, że symetria znów powraca.
Zabawne, że w tym czasie, w którym powstawała „Symetria”, Borys Szyc i Andrzej Chyra brali udział w zdjęciach do serialu „Oficer” Macieja Dejczera. Tam grali dwóch śledczych, próbujących złapać na gorącym uczynku gangstera Granta. Natomiast w „Symetrii” dzielą jedną celę i są zupełnie skrajnymi bohaterami. I znów symetria – tu oficerowie, tam przestępcy.
W celi jest jeszcze Roman, najstarszy z nich wszystkich, który jednak nie może się pochwalić takim osiągnięciem, jak morderstwo. Jego przewinienie to niepłacenie alimentów, co w więziennej skali jest marnym osiągnięciem. To także przekłada się na to, jak Roman jest tu traktowany. Jak lokaj, który to ma przynieść, tu zagotować wody, tu posprzątać. Nic w tym złego. Taka hierarchia. A Roman nie chce kłopotów. Nie ma siły na kolejne siniaki. Chce spokojnie odbębnić swoją karę i wyjść na wolność. Choć, czy tam na zewnątrz jest lepiej? Łukasz, który siedzi za marną kradzież, zastanawia się, czy w przyszłości będzie tak słaby jak Roman. Może to jego odbicie, wizja przyszłości. A może to całe więzienie to szkoła bycia twardzielem. Może tu wreszcie zahukany Łukasz ma szansę nauczyć się być bardziej zdecydowanym, sprytnym. Resocjalizacja do potęgi. Żeby tylko nie być frajerem i popychadłem. Być grypsującym, być elitą, być mimo wszystko pośród tych murów panem swego zwichniętego losu. Teraz musisz się skupić na tym, jak tu przetrwać. Zapomnij o tym, km byłeś. Wczoraj chciałeś się powiesić, teraz próbuj żyć. To twoje kojo, tam kawałek krzesła. Póki co jesteś Świeżak, nowy, który musi przejść inicjację. A szykuje się mocny sprawdzian. Stary, dobry Siwy został przeniesiony do innego więzienia, a na jego miejsce przyszedł przestępca seksualny, pedofil, o czym nie omieszkał poinformować złośliwy strażnik. A co jeśli ten pedofil ma lepszego adwokata i się wybroni, znów wyjdzie na wolność? Łukasz myśli o swojej małej siostrze. Czas zaprowadzić własną sprawiedliwość, skoro los już tak wiele razy się pomylił, jak to było w przypadku Łukasza czy innych więźniów niesłusznie skazanych. „Żałujesz, że czegoś nie zrobiłeś?” Masz teraz okazję być mścicielem, mordercą. W końcu siedzisz tutaj! Zabijesz pedofila, a może też w pewnym sensie zabijesz siebie (prawo symetrii), swoje sentymenty, swoje sumienie, swoją naiwną, szarą, wygodną filozofię, że ciebie to nie dotyczy. A jeśli wyjdziesz na wolność. To będziesz miał poczucie, że zabiłeś człowieka, czy może bestię. Może w pewnym sensie poprawiłeś świat, a może jeszcze bardziej go zepsułeś. Odpowiedziałeś własną karą za zbrodnie tego człowieka. Stałeś się symetryczny.
„Symetria” to mocny debiut Konrada Niewolskiego, obsypany wieloma nagrodami. Obraz prawdziwy i wstrząsający, może dlatego, że sam reżyser otarł się o więzienie. Był, zapamiętał, napisał scenariusz i zrobił film. Zastosował prawo symetrii, odbił ciężkie przeżycia w dziele filmowym.
Komentarze
Prześlij komentarz