Z ARCHIWUM X. WIERZYĆ CZY NIE WIERZYĆ? OTO JEST PYTANIE
W latach osiemdziesiątych Steven Spielberg mający już doświadczenia z takimi produkcjami jak „Bliskie spotkania trzeciego stopnia”, „Poszukiwacze zaginionej arki”, „Duch” czy kultowe „Gremliny” postanowił stworzyć cykl krótkich filmów o dziwnych zjawiskach, w których znalazło się miejsce dla duchów, parapsychologii, czarów – innymi słowy, niezwykłych historii („Amazing stories”), które potem zagoszczą jako niewyjaśnione sprawy w tajemniczym Archiwum X, którego pilotażowy odcinek został wyemitowany trzydzieści lat temu. Ach te niepokojący gwizd i odbijający się dźwięk. Właśnie w tym dziwnym archiwum spotkają się agenci FBI, Fox Mulder (wyobraźnia) i lekarka Dana Scully (rozum). Nie zabraknie dziwnych potworów, mutantów, duchów, ale nade wszystko kosmitów, obcych, do których agent Mulder ma szczególny stosunek. Wierzy on bowiem, że jego zaginiona siostra tak naprawdę została porwana przez obcych. Nawet jeśli teorie o ufoludkach powodują u was drwiący uśmiech, to jednak serial Chrisa Cartera uczula, że cała ta rzeczywistość, do której jesteśmy przyzwyczajeni nie jest do końca taka przejrzysta. Każde państwo ma swoje tajemnice, a pewne afery, skandale mogą być tak naprawę zasłonami dymnymi, które odciągają nas od innych ważnych kwestii. Jest wirus, gdy o nim piszą, nie ma wirusa, gdy nagle przychodzi wojna i inflacja, po czym znów powracają dane tematy – i tak w kółko, aż wszystko to powszednieje. Może tak naprawdę żyjemy od jednej mistyfikacji do drugiej.
Główne pytanie, jakie każdy powinien sobie zadać przed wejściem do Archiwum X, brzmi, czy jesteś w stanie uwierzyć w najbardziej dziwne rzeczy? Czy masz w sobie tą wiarę, czy jesteś otwarty na zupełnie inne wyjaśnienie danych spraw? Albo czy jesteś równie stuknięty, żeby tłumaczyć wszystko przez teorie spiskowe i zielone ludziki? Agent Mulder od dawna cieszy się taką sławą człowieka bystrego, a jednak wierzącego w różne przedziwne zjawiska. Fox w swojej pracy nie ogranicza się do twardej logiki. Ją rozgryza na początku jak pestki słonecznika. Umiejętnie łączy parapsychologię z chemią, biologią, fizyką, religią czy medycyną. Lubi patrzeć na daną sprawę z wielu perspektyw, ale cóż z tego, jeśli ostateczny raport z danej sprawy i tak trafi do archiwum i wywoła tylko drwiące uśmieszki u współpracowników FBI. „Nawiedzony” Fox Mulder to w gruncie rzeczy postać tragiczna, agent kierujący się swoją ślepą wiarą w dziwną teorię, nieposłuszny, zbuntowany, outsider, który często sprawia problemy swojemu przełożonemu, Skinnerowi. Zbyt długo tkwiący w tych mrokach pełnych dziwolągów. Może dlatego los zesłał mu właśnie bratnią duszę, agentkę Danę Scully, z wykształcenia lekarkę, która jednak postanowiła się realizować w barwach FBI. Ale chyba nigdy nie przypuszczała, co ją czeka. Archiwum X to dla samej Scully ciągła walka z własnym racjonalizmem. Mimo, że przeprowadzała w swoim życiu już niejedną sekcję, teraz jednak na stole sekcyjnym widzi coraz więcej rzeczy, o których nawet jej się nie śniło podczas studiów medycznych. Archiwum X wprowadza ją w mroki rzeczywistości pełnej potworów, jakie tylko mogły się pojawić w największych ludzkich koszmarach. Wszystko to, co chcemy zepchnąć gdzieś głęboko, to co obrzydliwe, przerażające, dziwne to co chcielibyśmy zamknąć za sobą, to wszystko w Archiwum X ukazuje się ze zdwojoną siłą. Trzeba mieć naprawdę stalowe nerwy i paradoksalnie ciekawość dziecka, by wytrzymać bardzo długo w tym koszmarze. A czasem, gdy wydaje się, że już jest bardzo źle, można jeszcze zawsze się oprzeć o ramię partnera. Mulder swoim idealizmem, walką o słuszną sprawę, imponuje Scully. Tych dwoje dzieląc ze sobą najdziwniejsze sprawy, zakochuje się w sobie. Choć nie jest to łatwe uczucie, gdy Fox wciąż naraża się przełożonym i niejednokrotnie zyskuje status wroga publicznego. Dana w końcu ma dość tego życia w strachu i wraca do swojego prawdziwego powołania, jakim jest leczenie. Mroczne aleje kryjące w sobie mutanty, ustępują jasnym szpitalnym salom, gdzie niejednokrotnie pada wyrok o nieuleczalnej chorobie. I tu nie jest łatwo, gdy zmęczona lekarka wciąż walczy z nadzieją nad beznadziejnie chorym dzieckiem, skazując je po raz kolejny na bolesną terapię. Zarówno rodzice chłopca jak i rada szpitala kierowana przez zimnego księdza Ojca Ybarrę, patrzą na Scully, jak Mistrzynię tortur, która wręcz rozkoszuje się zadawaniem cierpienia swoim pacjentom. Wszystko dlatego, że nie chce się poddać. Chce walczyć o zdrowie swoich podopiecznych.
A samotnik Mulder jak zwykle w swoim żywiole, ostatni sprawiedliwy, gdzieś daleko się ukrywa przed FBI, o którym zbyt dużo wie i oni też wiedzą zbyt wiele o nim. Przynajmniej wielu w to wierzy. Mniej więcej w takiej kondycji zastajemy naszych głównych bohaterów, którzy są już byłymi pracownikami FBI. Jednak z tą firmą nie można się rozstać tak po prostu na zawsze. Jak się okazuje, instytucja ta potrzebuje pomocy od tych dwóch zdolnych agentów. Pewnie nigdy by się nie zwrócili do Scully i niewygodnego Muldera, gdyby nie to, że teraz toczy się walka o życie jednej z nich, agentki Monici Bannan, która zaginęła. O tym, jak bardzo zdesperowane jest FBI, świadczy też współpraca z medium w osobie chorego na raka księdza Joego, który podaje niejasne wskazówki co do miejsca znajdowania się jeszcze żywej agentki lub też jej ciała. Pikanterii dodaje fakt, że ojciec Joe jest pedofilem i właściwie byłym księdzem. Aby właśnie zweryfikować jego wizje, FBI potrzebuje właśnie kogoś takiego jak agent Mulder, który zawsze w swojej pracy był otwarty na parapsychologię.
A Mulder rzecz jasna nie postawi kroku bez Scully. Foxa też prześladuje sprawa tajemniczego zniknięcia jego siostry. Może szukając Monici Bannan, szuka on tak naprawdę swojej siostry? Może ojciec Joe coś podpowie? Każdy powód jest dobry, żeby wydostać się z tej próżni. Tak formuje się właśnie nietypowy zespół poszukujący agentki FBI, a jak się potem okaże także innych kobiet. Przez całe śledztwo nasuwają się wątpliwości: w co wierzyć i kogo słuchać? Dookoła biało, zima, zaspy i zatarte ślady. Czasem jakieś fragmenty ciał w lodzie. Czyżby doktor Frankenstein szukał nowych części do swojego dziwadła? Tu pośród tej zimnej bieli łatwo stracić wiarę we wszystko, a zarazem można zyskać zupełnie nowy punkt widzenia.
Dana Scully odczuwa to podwójnie. Z jednej strony pamięta niesympatycznego księdza Ybarrę, który bardziej przekłada interesy szpitala nad życie chłopca, któremu i tak niewiele zostało życia, a z drugiej słyszy od księdza Joego, pedofila, by się nie poddawała. A ksiądz Joe to przecież nie taki zwykły klecha, tylko medium, a może nawet megafon, przez który mówi Bóg. Może to jest właśnie ta odpowiedź z Niebios, aby się nie poddawać – jak zauważa Mulder. Umierający na raka ksiądz próbuje w tych ostatnich tygodniach się zrehabilitować i jednocześnie znów skonfrontować ze swoją bolesną przeszłością, gdzie powrócą także ofiary jego gwałtów. Dorośli ministranci, którzy stali się potworami. Może dlatego ojciec Joe ma te wizje i płacze krwawymi łzami, zostawiając na śniegu czerwone ślady. Prześladują go wyrzuty sumienia i próbuje w jakiś sposób odkupić swoje winy, przerwać ten łańcuch zła.
Choć seria „Z archiwum X” najczęściej w swej jaskrawej odsłonie kojarzy się z UFO i mutantami, to jednak w tym kinowym, pełnometrażowym portrecie „Chcę wierzyć”, twórcy powrócili do bardziej uniwersalnej kwestii, która prędzej czy później dopada każdego z nas – kwestii wiary w Kogoś, kto jest ponad tym wszystkim, wiarę w to, co jest pod powierzchnią, drżące między wersami, co przyprawia o ciarki, stawia nas w sferze sacrum. Przypomina się tu odcinek pt. „Miracle Man” opowiadający o młodym uzdrowicielu, świętym, który mimo, że został śmiertelnie pobity, zmartwychwstał i zniknął, pozostawiając za sobą tajemnicę i zdumionych agentów.
Podupadająca seria Archiwum X też zmartwychwstała, najpierw po długiej telewizyjnej nieobecności, powróciła właśnie na ekrany w formie dwóch filmów pełnometrażowych: „Pokonać przyszłość” oraz „Chcę wierzyć”. W międzyczasie Chris Carter rozwinął jeszcze dwa seriale „Millenium” i „Samotni strzelcy”. Potem długo, długo nic. I oto proszę Archiwum X wraca z nowym telewizyjnym sezonem dla telewizji FOX, tak jak większość legendarnych produkcji, starających się nadgonić swój dawny fenomen. Paradoksalne jest to, że seria archiwum zapoczątkowała wiele różnych seriali, w których świat nauki i fantastyki ściera się ze sobą, że aż iskrzy. Zobaczymy to w takich późniejszych hitach jak: „Buffy postrach wampirów”, „Fringe - na granicy światów”, „Nie z tego świata”. Wobec takiej konkurencji Nowe „Archiwum X” wydaje się jedną z wielu propozycji, gdzie twórcy próbują po raz kolejny zerwać okowy iluzji życia, jakie znamy.
Tylko na miłość Boską! Co jeszcze można wymyśleć? Ile typów z papierosami będzie strzec tajemnic państwowych, zasnuwać dymem kolejne spiski. Czego się jeszcze dowiemy? Że każde państwo to wielka iluzja, że ponad podziałami stoją wielkie interesy i pieniądze, że ponad politykami są jeszcze inne tajne organizacje rządzące światem, sterowane przez jeszcze potężniejsze cywilizacje? Może dlatego Elon Musk chce dotrzeć do źródła na Marsie. Nie dziwne, że agent Mulder po tych długich latach analizowania różnych teorii spiskowych w najnowszym sezonie bierze środki przepisane przez psychiatrę, stają się poniekąd karykaturą siebie z przed lat.
Bo chciał wierzyć mimo wszystko.
Komentarze
Prześlij komentarz