Posty

PULP FICTION. KOMIXOWE WARIACJE Z FABUŁĄ

Obraz
Kiedy w 1994 roku „Pulp Fiction” zdobył złota palmę w Cannes, było to sporym zaskoczeniem, zwłaszcza że wśród filmów, które ubiegały się w tym roku o tą nagrodę, był film naszego mistrza Kieślowskiego „Czerwony”. Refleksyjny Kieślowski wydawał się być faworytem. A tu proszę, nagle ni stąd ni zowąd „Pulp Fiction”, (nawiązujący do jaskrawych, opowiadań, wydawanych na tanim papierze w latach 40-60-tych)  zdobyło laury. Postmodernistyczna narracja wkroczyła na salony, by do dziś intrygować. O czym właściwie jest ten film? O różnicach międzynarodowych w podawaniu hamburgera i frytek? O systemach metrycznych? O fetyszu stóp? O poszukiwaniu jasnej strony pośród tyrani złych ludzi? O porachunkach gangsterskich? O trudach głoszenia Ewangelii z pistoletem, jak potem zobaczymy w Świętych z Bostonu? O poszukiwaniu walizki z cennym skarbem? A może o poszukiwaniu własnej duszy? Tarantino pewnie nieźle by się uśmiał, widząc, ile sensów i interpretacji można dopisać tym różnym historiom, które s...

NIEŚMIERTELNY

Obraz
  Przybyliśmy z pradawnych czasów, stąpając cicho przez stulecia Wiedliśmy wiele tajemnych żywotów, by dotrwać do zgromadzenia, kiedy to garstka z nas stoczy ostatnią bitwę. Nikt nigdy o nas nie wiedział, aż do teraz   Powiada swoim głębokim głosem Sean Connery, mówi to z lekkim pogłosem, jakby z zaświatów, bo przecież od dwóch lat nie ma go już wśród nas. A po jego słowach rozbrzmiewa energetyczny głos Freddy’ ego Mercury’ ego, który potem w środku filmu zapyta „kto chce żyć wiecznie?”. Freddy’ ego nie ma z nami od ponad trzydziestu lat. Ale w tym filmie cieszy nas swoim głosem i muzyką. Taka jest właśnie nieśmiertelność sztuki. Sean Connery podnosi swój miecz i uśmiecha się zagadkowo. Od lat osiemdziesiątych już z siwymi, przerzedzonymi włosami zaczął notorycznie grać mędrców i mentorów dla głównych bohaterów. Niedawno zrzucił habit i zapomniał o spalonym opactwie, a teraz założył strój rycerza i przybrał imię „Ramirez”. Właśnie przybył z odległych krain, aby wys...

SANATORIUM POD KLEPSYDRĄ. ROZKOSZ OBRAZÓW I SŁÓW

Obraz
    Trzeba przyznać, że jak na wczesne lata siedemdziesiąte w komunistycznej Polsce taki film był wyzwaniem – nie tylko pod względem produkcji, bo scenografie Andrzej Płockiego, stroje, choreografie rzeczywiście robią wrażenie, niemalże jak ze starego Hollywoodu pełnego przepychu i złotych piór, chodzi także o to, do kogo właściwie miał być skierowany ten surrealistyczny obraz, który podobnie jak sen trudno nawet opowiedzieć. Z jednej strony zrujnowane pałace, tajemnicze sanatorium, gdzie cofa się czas umarłym pacjentom, zakurzone restauracje, tajemnicze ogrody, lasy, cmentarze, tu wojacy na koniach, a tam przechodzące olbrzymie słonie i skaczące małpy. Niezwykłe, jak wiele różnych elementów można pomieścić w jednym filmie. Te echa surrealistycznego „Sanatorium…”, które momentami jest jak baśń, zobaczymy potem w równie przedziwnych scenografiach przygód pana Kleksa w reżyserii Krzysztofa Gradowskiego Wojciech Jerzy Has mający już za sobą takie hity jak: „Rękopis znaleziony...